Black & White


Opis Sesji, Psychoterapia / piątek, 27 marca, 2020

Artykuły z cyklu Opis Sesji pokazują, jak może wyglądać sesja terapeutyczna prowadzona w nurcie psychologii procesu. Klienci wyrazili pisemną zgodę na opublikowanie materiału z ich sesji. Aby chronić ich prywatność zmieniliśmy ich imiona oraz dane personalne.

Autorka artykułu: Joanna Dulińska

Klientka: 26/27 lat, prawniczka. Atrakcyjna, zadbana, inteligentna. Pochodzi z bardzo porządnej, “poukładanej”, katolickiej rodziny z zasadami. Chociaż jest niezależna finansowo, mieszka z rodzicami w rodzinnym domu. 

Ania: Nie wiem czy dobrze zrobiłam przychodząc tutaj. Czuję się niezręcznie, bo w zasadzie nie mam większych problemów, powiedziałabym nawet, że wszystko układa się znakomicie. Mam kochających rodziców, dobrą pracę o jakiej zawsze marzyłam, przystojnego narzeczonego. Zaręczyliśmy się kilka tygodni temu.

Joanna Dulińska: Bardzo smutno zabrzmiało to wyznanie o zaręczynach. Coś nie tak z narzeczonym, coś złego dzieje się w relacji?

Ania: Sama nie wiem. Zaręczyny oczywiście przyjęłam, czarnej polewki nie było. Z narzeczonym wszystko w porządku. To naprawdę wspaniały człowiek. Odpowiedzialny, zaradny, wiem, że będzie dobrym mężem i ojcem.

Joanna: Chyba jednak coś jest w tym wszystkim nie tak bo nie zachowujesz się jak szczęśliwa kobieta, która spotkała mężczyznę swojego życia i marzy by spędzić z nim resztę swoich dni.

Ania: Właśnie dlatego do ciebie przyszłam. Nareszcie wszystko układa się po mojej myśli, spotkałam mężczyznę, z którym powinnam być szczęśliwa, a jestem smutna i przygnębiona. Wiem, że nic lepszego nie może mnie w życiu spotkać, Adam jest prawie ideałem faceta, zawsze marzyłam o tym żeby spotkać kogoś takiego jak on, a teraz kiedy marzenia się spełniły narzekam. Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.

Joanna: Rozumiem, że Adam jest ucieleśnieniem twoich wyobrażeń na temat tego, jaki powinien być dobry mąż i ojciec, ale związek z “idealnym kandydatem na męża” nie daje ci pełnej satysfakcji. Tak było od początku waszej znajomości?

Ania: Poznaliśmy się dwa lata temu i na samym początku byłam zadowolona… Poczułam się w końcu bezpiecznie, stabilnie, normalnie. Wydawało mi się, że mam wszystko co jest potrzebne do szczęścia. Mój poprzedni związek był bardzo burzliwy, gwałtowny, wydarzyło się w nim dużo trudnych, bolesnych rzeczy. Związek z Adamem jest spokojny, nigdy się nie kłócimy, ale chyba brakuje mi w tym trochę ognia. Szczególnie w łóżku. Z drugiej strony ognia było w moim życiu aż nadto, bardzo się poparzyłam w poprzednim związku i nie chciałabym kiedykolwiek przeżywać czegoś podobnego.

Joanna: Opowiedz mi więcej o poprzednim związku? Rozumiem, że dużo się kłóciliście. Dlaczego?

Ania: Patryk był… jest totalnym przeciwieństwem Adama. Kiedy byliśmy razem nie wiedziałam nigdy na czym stoję, co się za chwilę wydarzy, jaki będzie miał humor, co nowego wymyśli. Jest bardzo niestabilny, nieprzewidywalny, impulsywny. Nie przychodził na spotkania, odwoływał zaplanowane wcześniej wyjazdy. Doprowadzało mnie to do szału. Nie czułam się z nim bezpiecznie pod żadnym względem. Rozstawaliśmy się wiele razy, potem on przepraszał, ja ulegałam wierząc, że w końcu dorośnie, zmądrzeje, ustabilizuje się. Ale nic się nie zmieniało. Cały czas zachowywał się jak rozkapryszone dziecko. Ostatecznie rozstałam się z nim kiedy z dnia na dzień rzucił świetną pracę bo pokłócił się z szefem… Zrozumiałam, że nie mogę myśleć o przyszłości, rodzinie, dzieciach ani wiązać się z tego typu osobą bo wszystko, cała odpowiedzialność spocznie na moich barkach.

Joanna: Chyba jednak było w tym związku coś fascynującego skoro trwał. Jak długo?

Ania: Długo to znosiłam. Pięć lat. Czy było coś fascynującego? Oczywiście tak. Szalone wycieczki, niespotykane przeżycia… To mężczyzna z niesamowitą fantazją. Związek z nim był przygodą, niespodzianką, fajerwerkiem. Nie było mowy o nudzie. Śpiewał pod oknem, rozpalał ognisko na łódce na środku jeziora. No i w łóżku było nam wspaniale.

Joanna: Opowiadasz o tym z ogniem w oczach. Tęsknisz?

Ania: Czasami wspominam. Ale wiem, że nie można w ten sposób przeżyć życia. Cena jaką się za to płaci jest naprawdę wysoka. Niepokój – bo wyjechał na tydzień w góry i nikomu nie powiedział gdzie jest, złość – bo miał opiekować się kotem mojej przyjaciółki, ale zapomniał i kot przez tydzień nie dostał nic do jedzenia, rozczarowanie – bo planowaliśmy razem zamieszkać ale on nagle doszedł do wniosku, że nie jest gotowy na to by zrezygnować z wolności…

Joanna: Dwóch mężczyzn i dwa style funkcjonowania: stabilny, odpowiedzialny Adam, z którym chyba trochę się nudzisz i nieobliczalny Patryk, którego nie potrafiłaś okiełznać. Próbowałaś iść za głosem rozsądku, wybrałaś Adama ale wygląda na to, że jednak masz pewne wątpliwości.

Ania: To prawda. Boję się, że moje życie będzie po prostu nudne. Z drugiej strony nie chciałabym przeżywać aż takich emocji jak w związku z Patrykiem. Gdyby udało się z tych dwóch mężczyzn zrobić jednego: fantazja, żywość emocjonalna i spontaniczność Patryka połączona z odpowiedzialnością, rozsądkiem, ciepłem Adama…

Joanna: Myślę, że za kilka lat medycyna zrobi postępy i taka operacja będzie możliwa, ale póki co zastanówmy się jak te dwa sposoby zachowania funkcjonują w tobie samej. Wygląda na to, że bardziej identyfikujesz się z byciem osobą rozsądną i odpowiedzialną. Planujesz, dbasz o przyszłość, korzystasz z promocji first minute?

Ania: To nie jest takie proste. Kiedy byłam z Patrykiem byłam bardzo po stronie odpowiedzialności i wydawało mi się, że stabilność jest dla mnie w życiu najważniejsza. Ale odkąd związałam się z Adamem zaczynam, trochę wbrew sobie samej, zachowywać się bardzo nieodpowiedzialnie. I chociaż nie chcę żeby tak było, drażni mnie zapobiegliwość Adama.

Joanna: Co cię w tym drażni?

Ania: Niezręcznie mi źle mówić, a nawet myśleć o Adamie. On bardzo mnie kocha i bardzo się stara, jest w porządku…

Joanna: Widzę, że dbasz o Adama, doceniasz to jakim jest człowiekiem i ile dobrego dla ciebie robi. Ale jest w tobie też druga strona. Myślisz, że zniknie jak nie będziesz o niej myślała i mówiła?

Ania: Już próbowałam. Nie znika. I coraz wyraźniej daje o sobie znać. Adam drażni mnie coraz bardziej, zaczynam go krytykować, jestem nieprzyjemna.

Joanna: Dlaczego Adam cię denerwuje? Dopuśćmy na chwilę do głosu drugą stronę, sprawdźmy co ma do powiedzenia.

Ania: Adam zachowuje się czasami w stosunku do mnie bardzo protekcjonalnie. Poucza mnie, traktuje jak małą rozkapryszoną dziewczynkę. Taki wyrozumiały tatuś. Z jednej strony to miłe, bo mogę sobie na wiele pozwolić, a jednocześnie czuję się bezpiecznie, ale z drugiej strony jest to bardzo irytujące. Mam poczucie, że moje pomysły, potrzeby, sposób bycia nie są w naszym związku istotne, a ja nie jestem traktowana jak partnerka, bardziej jak miła, pocieszna zabawka. Najbardziej złości mnie to, że bezwiednie i trochę wbrew sobie zaczynam odgrywać w naszym związku rolę takiej trochę niegrzecznej córeczki…

Joanna: W jaki sposób jesteś niegrzeczna?

Ania: Chodzę sama na imprezy, na których flirtuję z mężczyznami, spóźniam się albo nie przychodzę na spotkania, ostatnio wyjechałam na tydzień do Egiptu z przyjaciółką…dosyć spontanicznie, to była oferta last, a nie first minute.

Joanna: Mam wrażenie, że w podobny sposób opisywałaś zachowania Patryka, które cię drażniły…

Ania: To prawda tylko, że wtedy ja byłam po drugiej stronie, a to jest o wiele mniej przyjemne.

Joanna: Bycie strofowaną, pouczaną i traktowaną z góry nie należy chyba do przyjemności…

Ania: To prawda. Co z tym zrobić?

Joanna: Wygląda na to, że ta sytuacja to relacja pomiędzy uroczym, ale nieodpowiedzialnym Dzieckiem i kochającym, ale apodyktycznym Rodzicem.

Ania: Masz rację. Ta historia ciągnie się przez całe moje życie. Mój tata jest bardzo kochany, ale mocno narzuca wszystkim swoje zdanie i system wartości, który opiera się na odpowiedzialności, stabilizacji, ważne jest dla niego zabezpieczenie materialne… Nie zauważyłam jak bardzo stałam się do niego podobna.

Joanna: Jest w tym wiele dobrego. Trudność polega na tym, że spontaniczność, twórczość, pasja czy emocje są deprecjonowane i niezauważane.

Ania: A ja nie chcę żyć bez tego wszystkiego. Nie chcę zrezygnować z przygody na rzecz rozsądku i powagi. Muszę jakoś to w sobie pogodzić.Wiesz, to ciekawe. Pierwszą moją reakcją na oświadczyny Adama była myśl, że muszę wyjechać gdzieś daleko i przemyśleć to wszystko sama. Za chwilę doszłam do wniosku, że to nieodpowiedzialne szaleństwo i powiedziałam grzecznie tak. Teraz pomyślałam, że chciałabym żebyśmy wspólnie zrobili coś szalonego. Jeszcze przed ślubem potrzebuję sprawdzić czy moglibyśmy być wspólnie po tej samej stronie: raz jednej, raz drugiej.