Nić Ariadny. Przez krainę snów do relacji


Praktyki / wtorek, 20 września, 2022

Praca z praktyk psychoterapeutycznych z dziećmi ze spectrum autyzmu pod  kierunkiem Grzegorza Szczepańskiego, Dyplomowanego Nauczyciela  Psychologii Procesu 

Wstęp 

Praca ta powstała na podstawie moich półrocznych praktyk w Klubiku Integracyjnym – Punkcie  przedszkolnym prowadzonym przez Stowarzyszenie Terapeutów na rzecz dzieci ze spectrum  autyzmu. Grupa, której towarzyszyłam liczyła do czternaściorga dzieci w wieku od 2,5 do 6 lat.  Pięcioro dzieci miało diagnozę orzekającą spectrum autyzmu.  

Moja praktyka z dziećmi polegała na wprowadzaniu narzędzi pracy z procesem do zabawy,  dołączaniu do dziecka lub dzieci bawiących się w grupie, podążaniu za dziećmi i ich  doświadczeniem. Towarzyszyłam dzieciom także na różnych zajęciach. Raz poprowadziłam  medytację grupową dla dzieci. Jednocześnie dzieci stały się moimi pierwszymi klientami na  ścieżce psychoterapii zorientowanej na proces, co wprowadziło do mojego życia zupełnie nową 

jakość. Bliskie mi są słowa Marty Piechowicz, psycholożki i psychoterapeutki pracy z  procesem, która powiedziała, że „proces związany z pracą z dziećmi przydarzył mi się i jako  taki stanowił coś wtórnego, coś potrzebnego do zintegrowania”. 

Jak można nawiązywać i budować ciepłe i serdeczne relacje z dziećmi poprzez dołączanie  do ich Krainy Snów, czyli inaczej podążanie za nimi, wchodzenie do ich świata wyobraźni  w zabawie z nimi korzystając z założeń i narzędzi, jakie oferuje psychologia zorientowana  na proces? To jest wiodące pytanie w mojej pracy, na które na kolejnych stronach postaram  się odpowiedzieć. Sięgnę do psychologicznych koncepcji niedyrektywnej terapii zabawą oraz  do mitologicznego motywu o labiryncie i nici Ariadny. Nić Ariadny to, między innymi,  metafora dla mojej roli terapeutki w tym doświadczeniu. Była niezbędna, aby poznać,  doświadczyć i świadomie wspierać niezwykłe marzenia dzieci o królewnach, czarodziejach,  wężach, zombie i innych.  

„Dzieci należy traktować i rozumieć z rozwojowego punktu widzenia. Nie są one  miniaturowymi dorosłymi. Ich świat jest konkretny i rzeczywisty, a ich doświadczenia często są  komunikowane za pośrednictwem zabawy. Chcąc ułatwić dzieciom ekspresję emocji i ich eksplorację, terapeuci muszą uwolnić się od swojej rzeczywistości i ekspresji werbalnej i  wniknąć w świat pojęć i ekspresji dzieci. W odróżnieniu od dorosłych, którym naturalnym  środkiem komunikacji jest werbalizacja, naturalnym środkiem komunikacji dzieci jest zabawa  i aktywność.” 1 

Naturalnym językiem dzieci jest zabawa 

To, co odkryłam na nowo w trakcie swojego doświadczenia z dziećmi to istota serca dzieci – swobodna zabawa. Dzieci jej chciały i upominały się o nią.  

W oparciu o podejście Melanie Klein, brytyjskiej psycholog i psychoanalityczki, w zabawie  przedstawiają się w formie symbolicznej fantazje, pragnienia i doświadczenia dzieci. Zabawa  komunikuje się językiem archaicznym, językiem jaki znajdujemy także w marzeniach sennych.  Swobodna zabawa kontaktuje dzieci z ich emocjami, własną mocą i potencjałem, ale także z  ich niemocą, frustracją i lękiem. Poprzez zabawę dziecko wyraża to, co ważnego dzieje się  w jego życiu.  

Donald Woods Winnicott, brytyjski psychoanalityk, z wykształcenia pediatra, który swoje  życie poświęcił badaniom klinicznym i psychoterapii małych dzieci i ich matek, powiedział, że  proces leczenia to relacja „dwojga ludzi, którzy się bawią”. Celem pracy terapeuty jest  doprowadzenie osoby do takiego stanu, w którym będzie ona zdolna do zabawy. Winnicott  uważał, że bawienie się jest sposobem istnienia, najpełniej wyrażającym naturę człowieka.  Był przekonany, że jeśli dziecko nie umie się bawić, to właśnie tego trzeba go uczyć poprzez  zapraszanie go do wspólnej zabawy. 2 

„Dziecko stojące przed terapeutą w pokoju zabaw nie jest problemem do analizy, ale całą  osobą. Potrzebujemy je zrozumieć, wejść do jego świata i spotkać się w nim z dzieckiem, aby  nawiązać z nim relacje.”3 

„Zabawa zorientowana na proces”.4 

Bawiłam się z dziećmi korzystając z narzędzi psychologii zorientowanej na proces czy inaczej  psychologii procesu. Swobodna zabawa z dzieckiem, podążanie za nim, za jego światem  wyobraźni, nawiązywanie relacji z dzieckiem w jego świecie, sprawdzanie co się dzieje w nim  i co w związku z tym dzieje się ze mną, nazywam „zabawą zorientowana na proces”.  

Psychologia procesu to koncepcja powstała w latach siedemdziesiątych XX wieku, która  opisuje rzeczywistość w trzech wymiarach i pracuje z doświadczeniem przy zastosowaniu  różnych technik i założeń wyrosłych na podwalinach psychologii analitycznej C.G. Junga,  współczesnej fizyki, taoizmu i teorii informacji. To, co jest istotne w tej metodzie to  postrzeganie tego, co nam się przydarza i co przeżywamy jako niosącego znaczenie i sens.  Podejście to pozwala odkrywać i przekraczać granice indywidualnej i społecznej tożsamości. 

Zanim przejdę do moich doświadczeń „zabawy zorientowanej na proces” przybliżę kilka pojęć  i metod, którymi posługuje się psychologia procesu.  

Trzy wymiary rzeczywistości: (1) poziom uzgodnionej rzeczywistości, który obejmuje  codzienne doświadczenia. Tutaj jest wszystko to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, na co się  zgodziliśmy i uznajemy za obiektywną prawdę (2) poziom snu (kraina snów), na którym  przeżywamy nasze fantazje, wyobrażenia, sny, na którym doświadczamy tego, co nie jest  obiektywne, ale realne i należy do naszego świata przeżyć i doznań (3) poziom śnienia czy  inaczej poziom esencji to taki rodzaj doświadczenia, który pozbawiony jest polaryzacji i  dualizmu. Unus mundus – jeden świat. Poczucie jedności ze wszystkim, co istnieje. Ten poziom  jest ziarnem, z którego wyrasta uzgodniona rzeczywistość i kraina snów. W psychologii  procesu pracujemy na wszystkich trzech poziomach rzeczywistości. 

Proces to przepływ doświadczeń, które podlegają nieustannym przemianom i rozwojowi.  Proces jest płynny. Poprzez niepodążanie za płynnością, utkwienie na drodze, życie może stać  się procesem trudnym, pełnym napięć i konfliktów.  

Proces może być pierwotny i wtórny. Proces pierwotny odnosi się do doświadczeń, które są  bliskie naszej tożsamości ja, z czym się identyfikujemy i utożsamiamy. Proces wtórny  natomiast to takie doświadczenia, od których uciekamy, odcinamy się, które przydarzają się  poza naszą wolą i pragnieniem. Przychodzą do nas przez przypadek, mimochodem,  nieświadomie. Proces wtórny jest tym miejscem, które może być potencjalnie rozwojowe jeśli  zatrzymamy się i zajrzymy „za kurtynę”.  

Próg oddziela proces pierwotny od wtórnego. Jest granicą naszej tożsamości ja i nie-ja. To  miejsce, z którego można zajrzeć w nieznane, ale to też często miejsce oporu i lęku przed  nieznanym. Tu pojawiają się różne postaci progowe, które stoją na straży naszej pierwotnej  tożsamości i opierają się zmianie, np. „Nie możesz tego zmienić. Nie da się.” Przekroczenie  progu zmienia – poszerza naszą pierwotną tożsamość, otwiera na nowe możliwości i wzbogaca  naszą osobowość.

Istotnym narzędziem pracy z procesem jest feedback, czyli odpowiedź klienta na rodzaj pracy  czy interwencji, jaki proponujemy w trakcie procesu terapeutycznego. Feedback może być  wyrażony w formie słownej, ale także niewerbalnie. Jest pozytywny, negatywny lub mieszany. 

Proces płynie w różnych kanałach, stąd praca z procesem rozwija się na wielu modalnościach.  Inaczej mówiąc, doświadczenie może płynąć przez kanał ruchu, słuchu, czucia, wzroku, relacji  i świata. Aby móc dotrzeć do materiału wtórnego, tego, co nieznane stosujemy technikę  amplifikacji, czyli pogłębiania i poszerzania doświadczenia w kanale, w którym ono się  manifestuje. W efekcie tej pracy dołączamy doświadczenie w innych kanałach, aby móc jak  najpełniej wyrazić proces wtórny. Poprzez amplifikację różnego rodzaju sygnałów, możemy  dotrzeć do figur sennych lub inaczej postaci ze snu. Są one charakterystyczne dla poziomu  krainy snów. Figury senne to części nas samych, role, nasze sub-osobowości. To niezależne  „byty”, które mają własną perspektywę na świat i wchodzą ze sobą w relacje często powodując konflikt wewnętrzny jakiego możemy doświadczać z innymi osobami w naszym życiu.  Postrzegając świat z punktu widzenia figury sennej, przyjmujemy jej percepcję i przekonania.  

Ktoś powiedział, że „dziecięca zabawa nie jest igraszką. Jest ona pełna sensu i znaczeń”. To  słowa, które mam nadzieję, potwierdzić poprzez załączone historie. Przedstawiam takie, które  zapisały się w mojej pracy z dziećmi jako poruszające, zaskakujące, zabawne i niezwykle  uświadamiające. Pragnę przekazać na tych kilku przykładach atmosferę i nastrój mojego  doświadczenia bycia z dziećmi oraz procesowych narzędzi jakie stosowałam w trakcie zabawy. 

Ekscytująca pajęczyna z progiem  

Byliśmy na placu zabaw. Michał wszedł na dość wysoką pajęczynę. To rodzaj rusztowania  połączonego miękkimi linami. Podeszłam do niego, bo miałam potrzebę, aby zadbać o jego  bezpieczeństwo wspinaczki. Powiedział mi w międzyczasie, że wchodził wcześniej na wyższe  pajęczyny. W międzyczasie utknął w jednym miejscu, które prowadziło do tuby, z której potem  można było zjechać w dół. Świetnie Ci idzie! Dasz radę! Super! – powiedziałam. Niestety  zakleszczył się w pewnym miejscu, nie mógł przenieść stopy na kolejny poziom, więc  poprosiłam, aby ostrożnie wrócił do wcześniejszego miejsca (skąd mówił mi, ze wspinał się na  wyższe pajęczyny) i zaczął raz jeszcze. Spróbuj jeszcze raz! – powiedziałam. Wróć do  poprzedniego miejsca i zacznij raz jeszcze. Tym razem dokończył swoją wspinaczkę i  szczęśliwy zjechał tubą na dół.

str. 5 

Komentarz: Utkwienie w jednym miejscu i zatrzymanie się w nim jest charakterystyczną  oznaką progu w pracy z procesem. Zastosowałam interwencję pracy z progiem tzw. puste  dojście, aby wesprzeć Michała tak, by mógł on dokończyć swoją wspinaczkę. To, co jest  ważnym elementem w pracy z progiem to powrót do miejsca, w którym klient ma najwięcej  energii. Bycie w tej jakości daje większą szansę, że klient przekroczy próg. 

Spotkanie z archetypem troskliwej Matki, opiekunki  

Na placu zabaw zaczaiłam się przy dzieciach, które bawiły się w domku zabaw, wzięłam dużo  liści, które leżały pod drzewami i zaczęłam nimi sypać jak śnieżkami. A jeden chłopiec, Marcin zauważył mnie i z uśmiechem powiedział, że ktoś się tu czai. „To złodziej” – krzyknął.  Dołączyły inne dzieci z domku i wszyscy krzyczeli do mnie „Złodziej” i sypaliśmy się liśćmi  jak w walce. Było dużo radości przy tym. Nie ukradłam niczego z ich domku jednak, bo miałam  próg na złodzieja. Odeszłam i zostawiłam to doświadczenie, ale jeden z chłopców z naszej  zabawy, Kacper, uparcie biegał za mną po placu i krzyczał bojowo „Złodziej! Zjem cię”. Jak  tak biegł, aby mnie zjeść, w pewnym momencie otworzyłam ramiona przed nim i  powiedziałam: „To chodź i zjedz”. Zatrzymał się z bardzo zaskoczoną miną, nie wiedząc co  zrobić. Po pewnej chwili od naszej zabawy w złodzieja, zobaczyłam Kacpra smutnego. Usiadł  przy mnie i powiedział, że jest mu smutno.  

Dlaczego?– zapytałam. 

Bo nie wiem co się ze mną dzieje. – odpowiedział.  

To co się dzieje? – spytałam.  

Jestem jak roślina. – odrzekł. Rosiczka.5 Ona zjada zombie. Boję się zombie. – powiedział. A jak wyglądają zombie? – spytałam. 

Mają małe oczy i są zielone. – odpowiedział. 

Potem wyszedł z opisywania zombie i wrócił do rosiczki.  

Jestem rosiczką i zjadam zombie – powiedział. Tak. A potem wychodzi ze mnie coś  brązowego z zielonym. To taka kulka. Przemieniać się mogę.  

Wow! Czarodzieju! Jaką ty masz moc, że tak możesz się zmieniać w co tylko zechcesz! – powiedziałam z zachwytem. 

Tak! – krzyknął i zaczął chodzić po placu zabaw z mocą i rozmachem. 

Komentarz: Dołączyłam do doświadczenia dzieci, które bawiły się w domku, aby je wyjąć na  zewnątrz i zaktywizować. Ku mojemu zaskoczeniu doświadczyłam swojego progu na  złodzieja, co sprawiło, że wspólna zabawa nie dopełniła się. W indywidualnej zabawie z  Kacprem jednak przeszłam ten próg. Poruszył mnie smutek Kacpra i chciałam się dowiedzieć  co się stało. Poprzez zainteresowanie się jego światem, rozmowę z nim i bycie przy nim w jego  smutku i lęku, Kacper dotarł do miejsca w sobie pełnego siły i radości. 

Rysunkowy berek w śnie Adriana 

Trzyletni Adrian chodził z kredą i bazgrał w różnych miejscach na placu przed klubikiem.  Obserwowałam go. W pewnej chwili dołączyłam do niego i zaczęłam mazać na jego  bazgrołach. To przybrało formę rysunkową berka. Biegaliśmy po placu i bazgraliśmy zygzaki  – ja na jego, a on na moich i krzyczeliśmy na zmianę „berek”. Adrian piszczał z radości. Tak  szybko biegaliśmy, że zmęczyłam się i poprosiłam koleżankę, aby kontynuowała zabawę z  Adrianem widząc jaką mu to sprawia radość.  

Komentarz: Dołączyłam do Adriana widząc jak sam chodzi po placu i kredą rysuje jakieś  bazgroły. Zaczęłam podążać za nim i robić to, co on obserwując jednocześnie jego feedback.  Poprzez dołączenie do Adriana, wzmacniałam to, co już nieśmiało wydarzało się w jego  procesie. W efekcie zaczęliśmy oboje biegać i bazgrać. Do tego dołączył się kanał słuchu – 

piszczenie z radości. 

Księżniczka Michalinda na progu 

Tego dnia dzieci miały zajęcia plastyczne i robiły świeczniki z małych słoiczków oklejając je  bibułką. Wyłączyłyśmy z prowadzącą zajęcia światło, aby świeczniki stały się bardziej  widoczne. Byłam blisko Zosi, która powiedziała trzymając ręce nad świecznikiem, że czaruje.  

Kogo wyczarowujesz? – spytałam 

Księżniczkę – odpowiedziała  

A jak ma na imię? – zapytałam 

Nie wiem. Po chwili powiedziała, że Michalinda. 

A jak wygląda? – spytałam 

Nie wiem. – powiedziała 

Poprosiłam ją, żeby sobie wyobraziła Michalindę. Po chwili powiedziała: Ma blond włosy i  koka i czerwoną suknię z trenem.  

A jak ona się porusza? – zapytałam 

Nie wiem. – odpowiedziała 

Zaczęłam sama poruszać się jak księżniczka i zapytałam Zosię czy tak się porusza. Zawstydziła się. Poprosiłam, aby może spróbowała i dołączyła do mnie, ale zawstydzenie nie  pozwoliło jej na to. Ponadto zajęcia kończyły się. 

Komentarz: W tym doświadczeniu wytropiłam proces Zosi na czarowanie. Rozwijałam proces  poprzez dopytywanie, zastosowałam interwencję pracy z progiem poprzez poproszenie Zosi,  aby wyobraziła sobie księżniczkę i spróbowała stać się nią. Przeszłam próg za Zosię pokazując  jej, że to możliwe widząc jej nieśmiałość. Jako, że nie miałyśmy czasu na rozwinięcie i  dokończenie pracy, Zosia pozostała na progu. 

Czarodziej i błyszczące kółeczko w świecie snów Kacpra 

Wyszliśmy z dziećmi na zewnątrz na zajęcia plastyczne. Dzieci rysowały kredą po placu. W  pewnej chwili Kacper mówi do mnie:  

Jestem czarodziejem – biorąc przy tym długą rurkę z gąbki z kredą umocowaną na czubku.  Czaruję cię i obsypuję cię błyszczącym pyłkiem. Weź ode mnie to błyszczące kółeczko (tj.  złoty krążek).  

Zaczynam się błyszczeć dzięki niemu – powiedziałam. Następnie dołączyłam do niego i  stałam się czarodziejką i też zaczęłam go czarować.  

Kacper upadł, a ja podeszłam do niego i rzuciłam czar mówiąc: Jestem dobrą wróżką.  Kacper usiadł. Naprawiłaś mnie – powiedział. 

Jak się czujesz? – spytałam.  

Czuję się dobrze. Dziękuję. – odpowiedział 

Ja też ci dziękuję – powiedziałam, bo dzięki tobie zaczęłam błyszczeć. 

Lubię się z tobą bawić – powiedział na koniec. 

Komentarz: Kacper zaprosił mnie do zabawy, a ja przyjęłam jego zaproszenie. Wyłoniła się w  zabawie figura senna czarodzieja. Jednocześnie rozwijałam doświadczenie Kacpra  odzwierciedlając to, co on robił i obserwując co się z nim dzieje. Aby dopełnić proces  czarowania, w odpowiedzi na czary Kacpra – weszłam w rolę figury dobrej wróżki. 

Za progiem – spacer 1,2,3,4… 

Wyszliśmy na spacer z dziećmi. Idąc chodnikiem, w pewnym momencie jedno dziecko  zaczęło bardzo narzekać, że już jest zmęczone, że nie ma siły i chce wracać do przedszkola.  

Zapytałam Kamila – Gdzie nie masz siły?  

Powiedział – Wszędzie. 

Ku mojemu zdziwieniu, za chwilę Kamil dołączył do kilku chłopców, którzy szli żwawym  krokiem i liczyli 1,2,3,4… w sposób śpiewający.  

Powiedziałam: Fajnie śpiewacie, tak rytmicznie!  

Podchwyciły to do takiego stopnia, że śpiewały prawie przez całą drogę powrotną do  przedszkola, a „zmęczony maruda” zapomniał o swoim zmęczeniu i śpiewał razem z nimi.  

Komentarz: Brak siły, zmęczenie może być na progu na doświadczenie. W tej sytuacji  wystarczyło zainteresowanie się dzieckiem i jedno pytanie, aby Kamil mógł przekroczyć swoje  narzekanie i dołączyć do innych dzieci. Docenienie doświadczenia dzieci również wyzwoliło  w nich jeszcze więcej chęci i energii do śpiewania. 

Bajka o trzech wężach i słońcu  

Dołączyłam do czteroletniej Eli, która próbowała bawić się plasteliną. Zauważyłam, że nie  bardzo wie, co ma ulepić. Siedziała przy stoliku i patrzyła się na plastelinę dotykając jej  paluszkami. Usiadłam koło niej i zaczęłam rolować plastelinę i robić z niej węże, pamiętając o  tym, że kiedyś Ela przestraszyła się jak zrobiłam węża z magnesów. Teraz już nie bała się, ku  mojemu zdziwieniu. Mówiła w sobie znanym języku (trochę go też poznałam), abym robiła  jeszcze więcej węży. Zrobiłam trzy węże z plasteliny. Pierwszy z plasteliny, która leżała tuż  przy moich dłoniach – pomarańczowej. Dwa następne węże zrobiłam z plasteliny niebiesko 

turkusowej, gdyż Ela takie podała mi kolory. Pokazała mi, abym każdemu wężowi zrobiła oczy.  Zrobiłam oczy i zaczęłam wywijać trochę wężami i syczeć. Ela na początku bawiła się pomarańczowym wężem, oglądała go, badała, zgniatała. Podała mi go, abym go naprawiła, bo  zaczął się jej trochę rozmiękczać. Potem wzięła dwa węże niebieskie. Bawiła się nimi,  następnie skleiła je ze sobą oczami do środka i połączyła je w pocałunku, swoimi ustami też  wykonując pocałunek. Potem wzięła ode mnie trzeciego węża i połączyła je wszystkie razem,  skleiła je ze sobą.  

Zapytałam – Czy to są rodzice i dziecko?  

Potwierdziła. 

Zaczęłam robić słońce z plasteliny, która jeszcze została w kolorze żółtoróżowym, mówiąc jej  o tym, co teraz robię. W pewnym momencie wzięła słońce ode mnie, trochę się nim pobawiła  i poprosiła, bym zrobiła mu oczy. Zrobiłam oczy i dorobiłam też uśmiech. Ela wzięła ode mnie  słońce, a potem dołączyła je do trzech węży i wszystko zbiła w jedna masę, którą ugniatała całą  siłą. Brała jeszcze przy tym moje dłonie i uciskała nimi, a swoje kładła pomiędzy moimi. Do  końca dnia, Ela przychodziła do mnie i odchodziła. Patrzyła na mnie, siadała mi na kolanach  albo przytulała się na chwilę. 

Komentarz: Dołączyłam do dziecka, aby je wesprzeć w zabawie. Intuicyjnie zaczęłam robić  plastelinowe węże i podążałam za feedbackiem Eli, sprawdzając czy plastelinowe węże są tym, czego ona potrzebuje. Okazało się, że tak, dlatego dalej podążałam za jej wskazówkami, aby  jej sen mógł się ukazać w pełni. 

Niedyrektywna terapia zabawą 

Ciekawą koncepcję niedyrektywnej terapii zabawą stworzyła Virginia Mae Axline, uczennica  Carla R. Rogersa – twórcy psychoterapii skoncentrowanej na osobie i edukacji skoncentrowanej na uczniu. Edukacja ukierunkowana na uczniu na pierwszym miejscu stawia zainteresowania i  umiejętności ucznia, czyni go aktywnym uczestnikiem własnego procesu uczenia się. Rogers  uznał, że „jedyną nauką, która znacząco wpływa na zachowanie i edukację, jest samo  odkrycie”6.  

Terapia zabawą wg Axline określana jest jako „metoda pomocy dzieciom trudnym w  pomaganiu sobie”. Głównym celem terapii jest nawiązanie kontaktu z dzieckiem. Podstawową cechą terapii opartej na swobodnej zabawie dziecka jest jej niedyrektywność. Terapeuta  „podąża za dzieckiem”, przyjmuje jego propozycje zabaw i naśladuje jego zachowanie.7 

Nić Ariadny 

Dużym wsparciem w mojej praktyce okazał się mit, który pewnej nocy przyszedł do mnie i  zaczął prowadzić mnie po nitce przez labirynt różnych przedszkolnych zdarzeń. Większość  wątków tego mitu przeniosłam na rzeczywistość mojego doświadczenia z dziećmi – labirynt,  Minotaur, Tezeusz, nić Ariadny, relacja, jaka zrodziła się między tym dwojga i zakończenie tej  relacji. Poniżej przytaczam wspomniany wyżej mit : 

Minos był królem Krety. Jego sława i potęga objęła całą Grecję. Bogowie ukarali go  jednak dzieckiem-potworem. Był nim Minotaur, pół byk, pół człowiek […] Siejący  postrach na całej wyspie, Minotaur, został uwięziony w potężnym labiryncie, z którego  nie sposób było się wydostać. Budowniczym owego labiryntu był Dedal. Kreta była  wówczas najpotężniejszym państwem Hellady. Podległe jej Ateny musiały co roku  wysyłać na Kretę haracz w postaci 7 dziewcząt i 7 chłopców, które przeznaczone były  na pożarcie przez Minotaura. Władcą Aten był Ajgeus. Jego syn, Tezeusz, postanowił  udać się na Kretę i zgładzić potwora. Ajgeus poprosił syna, aby w drodze powrotnej  rozpiął odpowiedni żagiel w zależności od powodzenia wyprawy. I tak, jeśli udałoby  mu się zgładzić Minotaura, miał rozpiąć czerwony żagiel, a jeśli nie – czarny.  Młodzieniec popłynął na Kretę, gdzie poznał córkę króla Minosa, Ariadnę, która od razu  się w nim zakochała. Dziewczyna wiedziała, że z labiryntu nie da się wyjść i  postanowiła pomóc Tezeuszowi. Podarowała mu kłębek nici, którego początek kazała  przywiązać do wejścia labiryntu. Tezeusz wyruszył w głąb labiryntu w poszukiwaniu  potwora, zaznaczając jednocześnie drogę, rozwijaną nicią. W końcu napotkał Minotaura  i po ciężkiej walce zabił go. Tylko dzięki rozwiniętej nici udało mu się wyjść z labiryntu.  Stąd wziął się popularny związek frazeologiczny – nić Ariadny – który oznacza sposób  wyjścia z beznadziejnej sytuacji. 8 

Zenon Waldemar Dudek pisze, że labirynt to mitologiczny motyw, obrazujący wędrówkę przez  świat tajemnic i drogę samopoznania. Jung ponadczasową więź z drugim człowiekiem nazwał  złotą nicią. Bez miłości Ariadny do Tezeusza, nie byłoby zbawiennej nici, a Tezeusz pewnie  pokonałby Minotaura, ale nie mógłby wyjść z labiryntu, nie mógłby dopełnić swojej wędrówki,  bo zabrakłoby mu jego wewnętrznej mapy drogi powrotnej. Nić Ariadny nie tylko pomogła  Tezeuszowi przeżyć tę labiryntową wędrówkę i wyjść z labiryntu całym i zdrowym, ale  sprawiła też, że zakochał się on w tej dziewczynie.  

Labirynt z perspektywy moich praktyk, to nieznana droga, tajemnica, która odkrywała się z  każdą godziną. Każdy dzień w przedszkolu oswajał mnie z tym doświadczeniem. W języku  psychologii procesu tajemnica to świat przedszkola jako miejsca, w którym panuje nieznana mi  atmosfera, kultura, zasady i ład. Tajemnica to także każde dziecko, z którym bawiłam się,  któremu towarzyszyłam w roli terapeutki. Nić Ariadny była moją świadomą obecnością terapeutki, to moc i serce, a z drugiej strony to metafora relacji z dziećmi jakie stworzyłam w  czasie tej praktyki. Nić pomagała mi podążać za dziećmi i wchodzić do ich świata, być blisko  nich.  

Minotaur to wyzwanie. W ujęciu psychologii procesu to mój sprzymierzeniec na tej drodze.  Sprzymierzeniec to pewien rodzaj siły, który w pierwszej chwili wydaje się, że chce nas zniszczyć. Mierząc się ze sprzymierzeńcem odkrywałam swój potencjał jako terapeutka.  Minotaur walczył przez wiele dni zanim go pokonałam i zaczęłam ufać terapeutce w sobie,  pracować z dziećmi i bawić się jednocześnie. W efekcie stał się on moim „pomocnikiem” na  tej ścieżce.  

Pokonanie Minotaura poszerzyło moją perspektywę – sprawiło, że zaczęłam inaczej postrzegać  i rozumieć świat dziecka. Jednocześnie było dla mnie informacją, że zintegrowałam w sobie  siłę na tej drodze oraz to, że ta praktyka zrealizowała się już na poziomie symbolicznym, choć  w uzgodnionej rzeczywistości jeszcze się wydarzała. Kiedy przyszedł czas, zakończyłam staż – wyszłam z labiryntu świadomie i z wdzięcznością za to doświadczenie. 

Doświadczenie terapeutki – końcowe refleksje 

Podążanie za dzieckiem, za jego światem fantazji i spotkanie się z nim na jego poziomie będąc w roli terapeutki było moim przewodnim celem w praktyce. Poprzez ten rodzaj niedyrektywnej pracy z dziećmi nawiązałam z nimi bliskie i ciepłe relacje. 

Zanim weszłam na tę ścieżkę nie miałam wyobrażenia jak ona będzie wyglądała. Zupełnie nie wiedziałam co mnie na niej spotka, nie miałam żadnego scenariusza. Wszystkiego dowiedziałam się od dzieci. Odkrywanie procesu dziecka, wspieranie dziecka w przechodzeniu jego progów, amplifikacja sygnałów, obserwowanie jak dziecko reaguje na interwencje, jak rozwija się sen dziecka jak również jak zmienia się jego stan (np. ekscytująca radość, nagły przypływ mocy), były dla mnie unikalnym doświadczeniem. 

Aby móc pracować z dzieckiem, kluczowe jest zdobycie zaufania dziecka, z którym się pracuje  niezależnie od tego czy jest ono ze spectrum autyzmu czy nie. To zaufanie jest zaproszeniem do świata snów i marzeń dziecka. Zdobywanie zaufania w mojej praktyce odbywało się trochę  na zasadzie we-wei. W języku chińskim wu wei znaczy „nie-działanie”. W kontekście pracy z  dziećmi to pozwalanie dziecku istnieć zgodnie z jego naturą, tworzenie przestrzeni na to, aby  rzeczy działy się tak, jak mają się zadziać bez nacisku i narzucania czegokolwiek. Pogodne  przyglądanie się temu, co się przydarza. Dzięki temu moja więź z dziećmi nawiązała się jakby  samoistnie. 

Praktyka w Klubiku była drogą pełną trudności i wyzwań dla mnie jako terapeutki, ale była mi  potrzebna. Wiele się na niej nauczyłam. Wróciłam z niej bardziej świadoma, bogatsza  wewnętrznie, czujna, uważna i otwarta na pracę z dziećmi. To była też droga, dzięki której  przypomniałam sobie jak to jest być znów „w kraju lat dziecinnych” i co w nim ma znaczenie.  Wielokrotnie doświadczyłam z dziećmi wymiaru tajemnicy i takiego istnienia, w którym nic  poza zabawą tu i teraz nie ma znaczenia. 

Dziś wiem, że różne przedszkola „wyrastające wokół mnie” na każdym kroku zanim zaczęła  się dziać moja historia z dziećmi, były podarunkami od Świata. Potrzebowałam tylko wybrać  taką historię, która na mnie czekała.

Przypisy

1 Bubła H.(2021). Ośrodek Psychoterapii SUKCES. Terapia zabawą. Materiały szkoleniowe.

2Izydorczyk B. Psychoterapia dzieci i młodzieży. (Prezentacja dostępna w Internecie).

3 Bubła H.(2021). Ośrodek Psychoterapii SUKCES. Terapia zabawą. Materiały szkoleniowe.

4 Piechowicz, M. (2020). Zabawa zorientowana na proces (Praca dyplomowa).

5 Rosiczka to roślina zjadająca owady

6 Wikipedia.org

7 Puczyńska D. (2011). Niedyrektywna terapia zabawowa oparta na koncepcji Virginii Mae Axline.  Opracowanie dostępne w Internecie. 

8lekturek.pl

Bibliografia 

Dudek, Z.W. (2010). Jungowska psychologia marzeń sennych, Warszawa Eneteia. Segal, H. (2013). Melanie Klein. Warszawa Oficyna Ingenium. 

Puczyńska, D. (2011). Niedyrektywna terapia zabawowa oparta na koncepcji Virginii Mae  Axline. (Opracowanie dostępne w Internecie). 

Izydorczyk, B. Psychoterapia dzieci i młodzieży. (Prezentacja dostępna w Internecie). Bubła, H.(2021). Ośrodek Psychoterapii SUKCES. Terapia zabawą. Materiały szkoleniowe. Piechowicz, M. (2020). Zabawa zorientowana na proces (Praca dyplomowa). 

Pierga, W. (2019). Praca na poziomie esencji w psychologii procesu. (Praca dyplomowa  dostępna w Internecie). 

Materiały i informacje ze stron internetowych: Wikipedia, lekturek.