Przyjaźń, podziały społeczne i demokracja, czyli Książę i Żebrak w McDonaldzie


Psychoterapia / sobota, 28 marca, 2020

Autorzy artykułu: Joanna Dulińska i Michał Duda.

Dawno, dawno temu żyli sobie Książę i Żebrak. Dwóch bardzo podobnych chłopców – bogaty i biedny – zamieniło się miejscami, rolami, światami. Każdy z nich chciał tego, czego sam nie miał – Książę pragnął przygody i swobody, słońca we włosach, braku zobowiązań, życia z dnia na dzień – takie jawiło mu się życie Żebraka. Doświadczył tego, ale poznał też cenę, którą się płaci: biedę, głód, chłód, ciężką, fizyczną pracę. Żebrak – pragnął luksusu i wygody, dostatku i władzy – poznał też: dworski rozkład dnia, jarzmo etykiety, ciężar odpowiedzialności i nudę popołudniowych herbatek z marszałkiem dworu. Dowiedzieli się dużo o sobie samych i sobie nawzajem, ujrzeli świat z różnych perspektyw.

Kim jestem: Księciem czy Żebrakiem? A moi Przyjaciele? W moim życiu są przecież różne przyjaźnie, znajomości. Czy w niektórych z nich ta zależność się odwraca? Co czuję i jak myślę w obu przypadkach? Jak wygląda świat? Co myślę o ludziach, co czuję i jak się czuję? Jako książę. Jako żebrak.

Czy można się nie poróżnić?

Od wieków zmagają się ze sobą dwa duchy – duch równości, sprawiedliwości, jedności, demokracji i duch odrębności, różnorodności, podziałów, indywidualności.

Jeszcze nie tak dawno – niecałe sto lat temu – istniał wyraźny podział pomiędzy klasami i niepisany, ale obowiązujący kodeks towarzyski, zgodnie z którym nie istniała możliwość przyjaźni pomiędzy bogatym arystokratą i ubogim sługą.

A jak jest dzisiaj? Wygląda na to, że duch równości święci tryumfy – w każdej gazecie jakaś grupa społeczna domaga się “równych praw” i – w imię sprawiedliwości społecznej – po dłuższej lub krótszej, krwawej bądź bezkrwawej walce – walkę tę wygrywa. Obowiązuje, mniej lub bardziej wprost wyrażane przekonanie, że “równość” jest lepsza niż “nierówność”, to, co nas łączy jest ważniejsze od tego co dzieli i nie ma lepszych i gorszych. Pozornie – nie jest ważne, ile mamy na koncie, jakiego jesteśmy wyznania, jakiej rasy, płci, orientacji seksualnej. Najważniejsze, że jesteśmy LUDŹMI.

To ideał. A rzeczywistość?

Rzeczywistość jest taka, że istnieją pomiędzy ludźmi różnice. Ludzie są różni – bogaci i biedni, piękni i brzydcy, mądrzy i głupi. I te różnice mogą dzielić, utrudniać czasem uniemożliwiać porozumienie. Zaprzeczanie im lub niedocenianie ich konsekwencji nie zmienia faktu, że jedni jadą na Majorkę, inni na Mazury, a niektórzy nie mają na Masło.

Kto jest bogaty?

Pomimo, że majątek jest czymś policzalnym, bogactwo wcale nie jest zjawiskiem obiektywnym. Przeciwnie wydaje się być bardzo subiektywnym doznaniem. Można by nawet pokusić się o sformułowanie tezy, iż jest to stan świadomości, coś co rodzi się i umiera w naszym doświadczeniu niezależnie od obiektywnych okoliczności. Doświadczenie bycia bogatym jest w nas obecne tak samo, jak doświadczenie bycia biednym. Jest ono różne dla poszczególnych osób. Czasami pytamy naszych klientów: jak by to było gdybyś był bogaty? Nie każdy śpiewa wtedy piosenkę Tewie Mleczarza ze Skrzypka na dachu. A jednak (niezależnie od faktycznego stanu posiadania) osoba odpływa na chwilę w sferę wyobraźni, a gdy dotrze już we właściwe miejsce jej twarz rozjaśnia się, oczy stają się błyszczące, głos dźwięczniejszy, sylwetka mniej zgarbiona, bardziej sprężysta, choć jednocześnie rozluźniona. Objawy te znikają wraz z odchodzącym wyobrażeniem, ale na moment ktoś uzyskał dostęp do specyficznego stanu świadomości, który na ogół określany jest jako przyjemny i zrelaksowany. Ludzie pytani, czego im potrzeba by wiedzieli, że są bogaci z wahaniem decydują się na jakąś kwotę po czym dodają: “a zresztą to się czuje”.

Z pewnego punktu widzenia bogactwo to stan świadomości, doznanie ciała i umysłu, do którego tęsknimy, który mamy nadzieję odnaleźć. Być może, po części przynajmniej, z powodu tych poszukiwań tak bardzo koncentrujemy się na finansowym wymiarze życia. Co ciekawe bardzo podobny stan świadomości pojawia się w tle, kiedy przebywamy w obecności przyjaciół.
Być bogatym to rzecz względna, perspektywa, z której decydujemy się, bądź nie, postrzegać otoczenie – zawsze jesteśmy od kogoś bogatsi, a od kogoś innego biedniejsi. Nie piszemy o tych z pierwszej dziesiątki najbogatszych ludzi na świecie, bo to zdarza się tak bardzo nielicznym, a i tak może dość szybko i drastycznie ulec zmianie. Tak czy inaczej na niektórych swoich znajomych możemy popatrzeć z perspektywy Księcia, a na innych – Żebraka. Książę i Żebrak to role od wieków obecne w świecie, wchodzące ze sobą w relacje – pełne gwałtownych emocji, walki i nienawiści, ale też wzajemnej fascynacji.

Współczesna wersja starej opowieści

Książę ma dom w lesie pod Warszawą, zimą odlatuje do ciepłych krajów albo na narty, latem tam, gdzie go jeszcze nie było. Żebrak – mieszkaniec ciasnego mieszkanka na dziewiątym piętrze nie myśli o odlotach – przyziemne potrzeby i trudności zaprzątają go od dzień dobry po dobranoc.
Spotykają się czasami bo znają się od lat, wychowali w tej samej kamienicy, chodzili do tej samej klasy w podstawówce, liceum lub byli najlepszymi kumplami na studiach.
Bo łączy ich wspólna pasja, albo pokrewieństwo dusz.
Bo przypadli sobie do gustu na imieninach u pewnej wspólnej znajomej.
Bo urodzili się tego samego dnia i o tej samej godzinie.
Bo Książę jest zafascynowany Żebrakiem, a Żebrak – Księciem.
Są sobą zafascynowani, ale pochodzą z innych światów, w których obowiązują trochę inne prawa, zasady, standardy i zwyczaje.
Książę i Żebrak są tej samej rasy, płci i wyznania, są w tym samym wieku, mają takie samo wykształcenie i nawet urodą się między sobą nie różnią. Ale w świecie Księcia ubrania są z innych materiałów i lepiej skrojone, samochody poruszają się szybciej i psują rzadziej, a odległości pomiędzy kontynentami wydają się mniejsze niż w świecie Żebraka. Książę ma pieniądze, które otwierają wiele zamkniętych drzwi, wiele drzwi automatycznie otwiera się przed posiadaczami pieniędzy.

To się zaczyna już w przedszkolu. Za naszych czasów szczytem marzeń było posiadanie mówiącej i chodzącej lalki lub samochodu na pedały przywiezionego prosto z bratniego Kraju Rad przez rodzica, który właśnie wrócił z delegacji. Przywilej przemierzania parkowych alejek i skwerów własnym autem lub konwersowania podczas spacerów z mówiącą lalą przypadał w udziale tylko nielicznym, a jednak zawsze ktoś taki musiał prędzej czy później pojawić się w najbliższym otoczeniu. Wtedy pozostali mieli okazję mierzyć się z całą gamą uczuć, które z czasem na trwałe zagościły w ich sercach i umysłach. Chyba każdy kiedyś komuś czegoś zazdrościł. A jeśli tak – musiał też posiadać coś, co było przedmiotem pragnień innych. Dzięki temu, przynajmniej na moment stawał się (często sam o tym nie wiedząc) człowiekiem bogatym, posiadającym coś o czym inni mogli tylko marzyć.

Bogatsi przyjaciele

W dorosłym świecie pieniądze mogą uratować życie, a na pewno bardzo je ułatwić. Dają władzę, pozycję i możliwości. Jakie – o tym najlepiej wie Żebrak, który takich możliwości nie posiada i trochę zazdrości.
Książę zaprzecza, a przynajmniej trochę umniejsza swoje możliwości. Być może czuje się trochę winny – on ma, a inni nie. I jest trochę znudzony swoimi skarbami. To nic takiego – powiada – te zabawki nie są nic warte, są stare, niemodne, a poza tym pieniądze szczęścia nie dają. I są przecież inni książęta W WIĘKSZYM PAŁACU i oni mają więcej. O wiele więcej.
Widzenie czyjejś sytuacji finansowej nigdy nie jest obiektywne. Zawsze dla kogoś jesteśmy bogaci, a dla kogoś innego biedni.

My sami raczej rzadko czujemy się zamożni. Niepomni zaleceń rodziców (przynajmniej niektórych), próbujących uwrażliwić nas na niedolę innych, a przy okazji nieco ostudzić kierowane wobec nich coraz to nowe żądania i wymagania, nadal uparcie i z zazdrością patrzymy w górę, a rzadko lub wcale w dół drabiny finansowej hierarchii. Raczej widzimy to, czego nam brakuje, niż to co udało nam się osiągnąć. Wolimy nie myśleć i nie widzieć, że może być w życiu gorzej, i że nas mogło by to spotkać.

Dlaczego ty wstydzisz się zaprosić mnie do swojego mieszkania ?
A dlaczego ty wstydzisz się zaprosić do swojego dziewięciopokojowego domu bez basenu tę koleżankę, która wyszła za milionera i teraz mieszka w zamku we Francji ?

Im bardziej Książę zaprzecza, tym bardziej Żebrak jest zły: nie dość, że tamten ma to jeszcze tego nie docenia. W dodatku mądrzy się, i poucza jak powinno na tym świecie być. Wielu Książąt – jako przedstawicieli klasy panującej – ma tendencję by “wiedzieć lepiej” i tę wiedzę narzucać innym – tym, którzy mają mniej. A jeżeli nie narzucać to przynajmniej nakłaniać do określonych zachowań, nawracać na pewien sposób myślenia o świecie. Książę wie lepiej jak należy się ubierać i jak wypada się odnosić do ludzi, w jaki sposób komunikować, o czym i kiedy, jakie ograniczenia pokonywać oraz co jest w życiu możliwe, a co nie. A ponieważ dla niego możliwe jest więcej i nie myśli o dzielących ich różnicach w stylu życia i funkcjonowania w świecie może czasami nie doceniać realnych ograniczeń Żebraka. Kolacja w drogiej restauracji? Co za problem? Jakoś sobie poradzisz – to konieczne by dobrze wypaść.

Nie masz co na siebie włożyć na sobotni bankiecik? Na pewno coś znajdziesz – to nieoficjalne spotkanie nikt nie przyjdzie w wieczorowej sukni, wystarczy jakaś koktajlowa kiecka. Chcieć to móc moja droga…

Ponieważ i Książę i Żebrak mniej lub bardziej świadomie i zgodnie uznają sposób życia i bycia Księcia za lepszy, wartościowszy i bardziej pożądany Żebrak, który nie jest w stanie zapłacić słonego rachunku w restauracji ani wyposażyć się w odpowiednie kreacje na różne okazje z poczuciem przegranej, ale też pełen złości i żalu powoli acz konsekwentnie wycofuje się z relacji. Książę jest zdziwiony: – Ja nie rozumiem, dlaczego to w ogóle jest temat. No i co z tego, że mam jakieś tam pieniądze? Ja po prostu chcę mieć przyjaciela. Moje pieniądze nie mają tu nic do rzeczy.

I biedniejsi przyjaciele…

O ile Książę może nie doceniać korzyści i możliwości płynących z faktu posiadanych przez niego dóbr materialnych i tego jak ten fakt może wpływać na jego zachowanie wobec otaczających go osób, o tyle Żebrak może mieć tendencję by możliwości Księcia płynące z faktu posiadania przeceniać i wszelkie swoje niepowodzenia i ograniczenia składać na karb braku wystarczających środków finansowych. Może zamęczać przyjaciela nieustannym porównywaniem się do niego i umniejszaniem własnych możliwości, zalet i osiągnięć.

Czasami jest i tak, że na wieczornym przyjęciu u Księcia liczy się nie sukienka, ale poczucie humoru, inteligencja, życzliwość do ludzi i świata i wystarczy pokonać nieśmiałość, a nie ograniczenia finansowe, by na takim przyjęciu zabłysnąć.

Przyjaźń i pieniądze to źródła siły. Mamy tendencję do spotykania się na znanym sobie terytorium. Może to być terytorium przyjaźni lub pieniędzy. Wielu ludzi ma tendencję do podkreślania cudzej siły i niedoceniania własnej. Cudze źródła siły lepiej widać. To czym dysponujemy uznajemy często za normalne i nie robi to na nas wrażenia. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jakim przywilejem jest posiadanie pieniędzy, ale też nieczęsto doceniamy przywilej bycia w przyjaźni.

I jak to będzie z tą przyjaźnią?

Relacją mogą rządzić różni bogowie. Bóg przyjaźni jest inny niż bóg pieniędzy. Przyjaźń i pieniądze to odrębne obszary. Różne perspektywy. Każda jest ważna i ma swoją wartość. Choć nie zawsze idą ze sobą w parze. Wymiar przyjaźni i wymiar pieniędzy zakładają bycie w bardzo różnych rolach względem siebie.

Dość powszechne jest przekonanie, że łączenie przyjaźni i interesów jest ryzykowne zarówno dla przyjaźni, jak i dla interesów. Jak w każdej sferze zdarzają się wyjątki. Pieniądze potrafią łączyć. Na przykład wspólne osiągnięcia, zyski, sukcesy czy wspólnie rozwiązane trudności finansowe cementują relacje i przekształcają je w przyjaźnie podobne do tych, które zawiązują się w trudnych chwilach inicjacji, przełomów życiowych w momentach próby. W takich przyjaźniach mamy poczucie, że w każdej sytuacji możemy na siebie wzajemnie liczyć – również w sprawach finansowych. Wiemy, że zawsze możemy zwrócić się po pomoc, albo ją ofiarować i nie narazi to relacji na szwank. Jeżeli przyjaciel będzie mógł, to na pewno pomoże. Jeżeli uzna, że nie może pomóc, to zostanie to przyjęte i uszanowane przez proszącego. Obie strony wiedzą, że potrzeby, oferty lub odmowy są uczciwe, a sprawy finansowe są tylko jednym z wymiarów przyjaźni.

Pieniądze mogą też dzielić. Dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy pieniądze dominują relację. Czy słowo przyjaźń pojawia się w słowniku terminów ekonomicznych? Kiedy wspólne interesy przenoszą relację w wymiar bezwzględnych, chłodnych kalkulacji i rozliczeń, przyjaźń, od której wszystko się zaczęło schodzi na dalszy plan. Ileż to słyszy się historii o tym jak ktoś chciał pomóc, wciągnął przyjaciela do współpracy, a potem ten drugi wykluczył go z gry. Również zobowiązania finansowe nie służą kontaktom przyjacielskim. Przeciągające się spłaty pożyczek wykraczają poza obszar finansów i zaczynają wdzierać się w sferę osobistą. Kiedy wymiar finansowy zaczyna dominować, kończy się przyjaźń, a zaczyna biznes. W interesach nie ma sentymentów jest konkurencja, a sojusze uzasadnione są rachunkiem ekonomicznym. Zauważmy, że różne firmy próbują podszywać się pod miejsce zarezerwowane dla przyjaciół, a nawet rodziny. Czynią to wobec klientów (np. wykorzystując motyw rodziny i przyjaźni w kampaniach reklamowych), ale też wobec swoich pracowników. Oczywiście ma to uzasadnienie rynkowe: wizerunek firmy, wskaźniki sprzedaży itp. Psychologicznie jest to jednak mydlenie oczu, a społecznie katastrofa. I nie chodzi o wartościowanie, ale o jasność, w której sferze obracamy się w danym momencie. Być może w chwilach wątpliwości warto przyjrzeć się relacji, żeby zdefiniować jej naturę. Wystarczy zadać sobie pytanie następnie uczciwie odpowiadając): czy w tej relacji przyjaźń rządzi pieniędzmi, czy pieniądze przyjaźnią ?

A jednak warto

Żeby zostać przyjaciółmi trzeba zjeść ze sobą beczkę soli (jak wiadomo rozsypana sól wróży kłótnię i nieporozumienia). Droga do przyjaźni jest długa i wymagająca, prawdziwe spotkanie jest możliwe, gdy pokonamy dzielącą nas odległość – innymi słowy dzielące nas różnice. Ale aby je pokonać trzeba najpierw zobaczyć, że istnieją i znaleźć metody ich przezwyciężenia. W bajce o Księciu i Żebraku chłopcy postanowili się zamienić – wydaje nam się, że nie było innego wyjścia, by pokonać dzielącą ich odległość. Bo przecież coś ich wzajemnie fascynowało. Nie udawali, że są tacy sami a wręcz przeciwnie – pociągała ich różnorodność. Żaden z nich nie próbował przekonać drugiego do tego, że jego los jest lepszy, ale postanowili posmakować życia, którego nie znali. Potem obydwaj docenili to, co mieli.

Współczesny Żebrak może skorzystać smakując jakości, z jakimi żyje współczesny Książę – jego swobody, rozmachu, pogody, zabawy, odlotów (niekoniecznie do ciepłych krajów), zaradności, korzystania z rzeczywistości – innymi słowy wszystkiego, co go w tym Księciu fascynuje i pociąga. Bo może chodzi nie tylko o pieniądze, ale o to co sprawiło, że on te pieniądze ma i jak z nich korzysta.

Współczesny Książę też ma czego się uczyć od przyjaciela. Przecież nie bez kozery tak go polubił. Może w wakacjach pod namiotem na Mazurach jest zapach i smak, który trudno poczuć w luksusowym apartamencie. Może jest szczególny rodzaj swobody. Może kontakt z ziemią i zmaganie z naturą podczas burzy na biwaku może inne wartości nie związane z pieniędzmi i markowymi ciuchami.

Z każdej perspektywy można dostrzec coś, czego nie widać z tej, którą właśnie posiadamy. I może to banalne, ale przeciwieństwa są elementami tej samej całości, koniecznymi i nieodzownymi. Każdy z nas ma przecież przyjaciela czy znajomego, zarówno bogatszego, jak i tego, który jest  biedniejszy.