Niniejszy artykuł ukazuje problemy doświadczane przez pacjentów oddziału wewnętrznego w szpitalu w Ozimku i sposoby ich rozwiązywania w świetle teorii rang opracowanej przez twórcę psychologii zorientowanej na proces, Arnolda Mindell’a. Ranga, zgodnie z tą teorią, to suma wszystkich, świadomych i nieświadomych przywilejów oraz płynących z nich korzyści posiadanych przez jednostkę, nabytych przez nich i/lub odziedziczonych.1Mindell rozróżnia trzy rodzaje rangi: społeczną, psychologiczną i duchową.
Ranga społeczna to siła, jaką dana osoba dysponuje lub nie z racji swojej rasy, płci wieku, zamożności, orientacji seksualnej, narodowości, religii, wykształcenia, stanu zdrowia, stylu komunikacji, znajomości języków itp. Ranga społeczna może mieć szerszy lub węższy zasięg; np.: generalnie w skali globu kobiety najczęściej mają niższą rangę społeczną niż mężczyźni; z kolei określony styl komunikacji może mieć wysoką rangę w jednej grupie, ale bardzo niską w innej.
W ramach rangi społecznej możemy mówić o tzw.: randze strukturalnej. Jest to siła, która przypisana jest do pozycji w ustanowionej hierarchii. Dyrektor korporacji ma wyższą rangę niż sekretarka.
Ranga psychologiczna to siła osobista, którą zdobywa się lub nie w trakcie życia. Może mieć różne źródła np.: poczucie bezpieczeństwa, troskę, bycie kochanym, lub świadomość, samowiedzę, pracę nad sobą, wysokie poczucie własnej wartości, umiejętności radzenia sobie z kryzysem, doświadczenie cierpienia, które doprowadziło do wzmocnienia siebie i większego współczucia wobec innych.
Ranga duchowa to siła, która bierze się z poczucia kontaktu z czymś wyższym, boskim, transcendentnym. Ranga ta jest niezależna od kultury, struktury, rodziny czy społeczności.2
Istotą pracy z rangami w psychologii zorientowanej na proces jest założenie, że każdy posiada jakiś rodzaj rangi. Może się zdarzyć tak, że osoba żyjąca na niskim poziomie życia, bez zawodu i majątku będzie mieć niską rangę społeczną, ale jej pewność siebie, którą nabyła w trakcie życia oraz wiara
w siły nadprzyrodzone będą świadczyły o tym, że posiada wysoką rangę psychologiczną i duchową. Jednak może być ich nieświadoma. Arnold Mindell wyjaśnia ten brak świadomości wyższej rangi tym, że większość ludzi ma tendencję do identyfikowania się z tą sferą życia, w której ma niższą rangę. Zazwyczaj, łatwiej im widzieć wysoką rangę u innych, niż dostrzec osobiste zasoby. Oprócz tego, tłumaczy Mindell, posiadanie przywilejów staje się dla większości ludzi tak oczywiste i naturalne, że trudno jest im je zauważyć. Na przykład osoba heteroseksualna, mająca możliwość publicznego okazywania uczuć, może nie widzieć i nie zrozumieć, że ta możliwość jest jej przywilejem, którego mniejszości seksualne nie mają.
Zwracanie uwagi przede wszystkim na wysoką rangę innych i trudność w zauważaniu własnych przywilejów powoduje, że większość osób, będzie zaprzeczać, że posiada rangę. Jednak niezależnie od tego, czy dane osoby uznają i identyfikują się ze swoimi przywilejami, czy nie, ich wysoka ranga będzie zawsze dostrzegana bądź odczuwana przez innych. Zauważają ją zwłaszcza Ci, którzy tej rangi nie mają. Jest widoczna w gestach, sposobie mówienia, patrzenia, ubierania się, chodzenia czy
w postawie ciała. Na przykład patrzenie prosto w oczy, ciepły, spokojny ton głosu, wyprostowana postawa jest sygnałem posiadanej wyższej rangi wynikających z różnych zasobów społecznych, psychologicznych lub duchowych. Rangi zatem nie można ukryć. Ona po prostu jest. Można jedynie być bardziej świadomym własnych przywilejów, ucieszyć się z nich, a także używać i dzielić się nimi dla dobra innych.
Poczucie rangi ciągle zmienia się w zależności od miejsc, sytuacji i osób, z którymi się spotykamy.
Na przykład dyrektor korporacji o wysokiej randze społecznej podczas spotkania z naczelnikiem
w urzędzie może czuć się onieśmielony z powodu niższej pozycji, którą zajmuje. Poczucie rangi w tym przypadku zmienia się wraz z kontekstem, w którym znalazł się ów dyrektor. Obecność kogoś
z wysoką rangą strukturalną, właściwą dla miejsca, powoduje, że dyrektor utożsamił się
z niemożnością wpływu i decydowania w urzędzie czyli doświadczył swojej niskiej rangi.
Zmiana: przechodzenie od poczucia niższej rangi do wyższej rangi i odwrotnie, od poczucia wyższej rangi do akceptacji niższej rangi, jest kierunkiem pracy realizowanej podczas praktyk na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Ozimku.
W szpitalnej hierarchii pacjent posiada najniższą pozycję. Na szczycie struktury szpitalnej są lekarze
i personel medyczny, którzy decydują o procesie leczenia. Mamy tu zatem do czynienia z niską rangą strukturalną pacjenta wobec wysokiej rangi personelu. Oprócz tego, problemy zdrowotne pozbawiają go wielu możliwości związanych z codziennym funkcjonowaniem, co dodatkowo obniża jego rangę społeczną. Na poczucie różnicy w wysokości rangi między pacjentem a lekarzem wpływa również społeczny wizerunek tej grupy zawodowej.
Konsekwencją doświadczenia niższej rangi pacjentów jest obniżone poczucie własnej wartości, problemy w kontaktach z innymi ludźmi oraz trudne emocje. Jednak fakt, że na dany moment straciliśmy pewne przywileje z powodu znalezienia się w szpitalu nie znaczy, że nie mamy żadnej możliwości działania. Pozbawiony wielu możliwości pacjent może jednocześnie odgrywać ważną rolę społeczną poza szpitalem lub posiadać różnorodne umiejętności np .: optymistycznego patrzenia na życie, łatwego nawiązywania kontaktów z ludźmi oraz mieć kontakt z czymś większym- duchowym. Oznacza to, że ma siłę społeczną, psychologiczną i duchową, z której ciągle może korzystać.
W pierwszej części artykułu, wyjaśniam dynamikę związaną z akceptacją słabości i świadomością siły.
W zależności od tego, z czym identyfikuje się pacjent – czy bardziej czuje się ofiarą, czy raczej skłonny jest stawiać opór – praca z uświadamianiem jego potencjału i możliwości będzie obierała inny punkt wyjścia i będzie miała inny przebieg. W kolejnej części przedstawiam przykładowe źródła rangi – różne doświadczenia życiowe pacjentów, które mają znaczenie w budowaniu siły wewnętrznej, potrzebnej do radzenia sobie w trudnych, szpitalnych warunkach.
W artykule używam zamiennie słów ranga, siła i moc mając na myśli poczucie własnej wartości i sprawczości oraz wewnętrzną motywację do działania.
Między słabością a siłą.
Podczas spotkania z psychoterapeutą w szpitalu większość pacjentów jest skupionych niemal wyłącznie na tym, czego im brakuje. Doświadczenie niskiej rangi jest dominujące i związane
z trudnymi, negatywnymi emocjami: smutkiem, rozpaczą, złością, niechęcią do ludzi i personelu. Dla terapeuty uznanie uczuć, współodczuwanie trudnej sytuacji pacjenta jest warunkiem rozpoczęcia pracy nad poszukiwaniem jego wartości i mocy, która pozwala zmienić perspektywę postrzegania choroby i pobytu w szpitalu.
Tak było w przypadku Pana S., który cierpiał z powodu stanu zdrowia zagrażającego życiu. Jego pierwszy w życiu pobyt w szpitalu w wieku 80 lat oznaczał dla niego samotność i utratę roli w rodzinie. „Już nigdy nie będzie tak samo”– powtarzał,- „Nic mnie już nie czeka. Gdy wrócę do domu i będę wymagał stałej opieki.” Niezwykle trudna do zaakceptowania myśl musiała być wyrażona
i „opłakana.” To był pierwszy ważny moment spotkania: powiedzenie „Tak rzeczywiście jest”. Uznanie słabości i niezaprzeczanie trudnej sytuacji. Pełne wyrażenie trudnych emocji pozwoliło zmienić kierunek rozmowy i przyjrzeć się życiu pacjenta w szerszym kontekście. Po śmierci żony, Pan S. samodzielnie wychował 3 córki. Był świadkiem narodzin wnuków i prawnuków. Jego wartość związana była więc z rolą ojca, dziadka i pradziadka- świadka wzrastania kolejnych pokoleń
w rodzinie. Docenienie jego siły psychologicznej i społecznej, wyrażenie radości z powodu wyjątkowego znaczenia Pana S. w rodzinie, zmieniło jego perspektywę. Słowa „nic mnie już nie czeka” przestały być aktualne. Dzięki uświadomieniu sobie własnej wartości, pacjent mógł łatwiej zaakceptować sytuację zależności od innych w czasie choroby. Choroba i związana z nią słabość przestała być równoznaczna z poczuciem bycia niepotrzebnym ciężarem. Stała się okazją do docenienia miłości – tej dawanej i otrzymywanej w rodzinie – co pozwoliło odzyskać spokój w nowej sytuacji, w której znalazł się Pan S .
Poczucie siły i niemocy współistnieją w każdym z nas i są od siebie współzależne. Tak było
w przypadku Pana S. Wyrażenie słabości na początku rozmowy pozwoliło mu dotrzeć do poczucia własnej wartości i w końcu zaakceptować ograniczenia nadając im nowe znaczenie. W przypadku innych pacjentów najpierw trzeba było uznać ich autorytet, tę siłę, która pomagała im w akceptacji własnych ograniczeń, aby w kolejnym kroku odzyskać możliwość świadomego korzystania z własnych zasobów.
Pan J. podczas naszej rozmowy podważał zasadność leczenia szpitalnego i działań personelu medycznego. Bardzo dobrze znał historię swoich chorób i zalecenia specjalistów spoza szpitala. Narzekał, że nikt nie pyta go o leczenie cukrzycy, na którą cierpiał przez wiele lat, ani o ogólny stan zdrowia. Uznał, że dieta szpitalna jest powodem złych wyników badań- wzrostu cukru we krwi.
W życiu prywatnym Pan J. był mężczyzną w średnim wieku, bardzo dobrze sytuowanym finansowo, cenionym specjalistą budowlanym, co świadczyło o jego wysokiej randze – sile społecznej. Jednak
w warunkach szpitalnych, w sytuacji choroby jego poczucie siły zostało zagrożone. Złość i krytyczne uwagi Pana J. wobec personelu szpitalnego można było interpretować jako jego sposób na odzyskiwanie kontaktu z własną siłą osobistą. Sposób ten utrudniał jednak komunikację i powodował problemy w relacjach z personelem. To zachowanie, motywowane było poczuciem utraty siły, którego wewnętrznie doświadczał Pan J. W tej sytuacji podobnie, jak w poprzednim przypadku istotą pracy dla terapeuty jest uznanie i zrozumienie emocji pacjenta. Zauważenie bezbronności zranienia u osoby, która krzyczy i obraża innych, nie jest łatwym zadaniem. Łatwiej jest rozumieć tych, którzy płaczą i mówią o swojej słabości wprost. Niezależnie od tego czy jest to smutek, rozpacz, złość czy agresja, wszystkie emocje muszą być wyrażone i uznane w sposób nieoceniający i autentyczny.
W przypadku Pana J. wspólne wyrażanie z nim złości i jednocześnie docenianie jego roli społecznej oraz jego wiedzy medycznej, pozwoliło mu uspokoić ton głosu i otworzyć się na szczerą rozmowę na temat bólu i choroby. Początkowa krytyka diety szpitalnej, nieodpowiedniej według Pana J. dla cukrzyków, przestała mieć sens. Bardziej świadomy swojej rangi Pan J. przyznał się do chowania w szafkach słodyczy i podjadania. Działania w ukryciu przeciwko wyższej randze lekarzy, to kolejny rodzaj zachowania charakterystyczny dla subiektywnego poczucia bycia słabym. Gdy człowiek uświadamia sobie siłę, ma odwagę do przyznawania się do błędów i do brania odpowiedzialności za siebie.
A. Mindell w książce „Siedząc w Ogniu” pisze: „Nasza chęć zmieniania świata popycha nas do używania różnych rodzajów siły(..) ci z nas, którzy pragną naprawiać kulturę mogą być apodyktyczni, nietolerancyjni i skorzy do wchodzenia w walki ”.3
Sytuacja, w której spotkałam Pana T. możne być wyjaśniona powyższym cytatem. Pacjent przyjęty na badania kontrolne dzielił salę z kobietami obłożnie chorymi. Był bardzo zły z powodu panujących
w szpitalu warunków. Zarzucał personelowi, że nie zapewnia należnej intymności kobietom w trakcie zabiegów oraz niechęć do podjęcia działań, by tę sytuację zmienić. Chciał, żeby kobiety zostały przeniesione na sale indywidualne. Jednak z uwagi na przepełnienie szpitala było to niemożliwe. Mężczyzna był zdrowy, w średnim wieku, pełnił wysoką funkcję społeczną, związaną
z pracą w wojsku. Intencją wypowiadanych przez niego słów była obrona słabszych. Pan T, czuł, że działa na rzecz poprawy sytuacji w szpitalu. W rzeczywistości atmosfera na sali szpitalnej robiła się coraz bardziej napięta i nieprzyjemna. Ton głosu, zachowanie Pana T. świadczyły o jego odwadze- sile psychologicznej. Sposób, w jaki pacjent mówił o sprawiedliwości pozwalał odczuć również jego siłę duchową. Jednak Pan T. nie utożsamiał się z własną mocą. Uważał, że nikt go nie słucha i nie reaguje na jego uwagi. Czując się ignorowanym utożsamiał się wyłącznie z niską rangą. Istotą pracy w tej sytuacji było przede wszystkim zauważenie siły Pana T. Docenienie jego odwagi, wyznawanych przez niego wartości społecznych i życiowych, co stopniowo zmniejszało jego frustracje. Rozmowa
o sytuacji zawodowej przypominała mu o jego przywilejach i umiejętnościach społecznych. Pan T. po uświadomieniu sobie swoich zasobów rozważał, jak sam może współpracować z personelem, by zwiększyć komfort pacjentek na daną chwilę: mógł wychodzić z sali na czas zabiegów. Poczucie siły pozwoliło mu stać się też bardziej wyrozumiałym wobec trudnej sytuacji personelu, który nie mógł zamienić sali z powodu braku miejsc na oddziale. Wraz z uświadomieniem sobie wysokiej rangi, pojawiła się więc możliwość zobaczenia własnych możliwości, ale i zrozumienie ograniczeń innych.
Poszukiwanie źródła mocy w historii osobistej.
Pracując z pacjentami, poszukując ich siły społecznej, psychologicznej i duchowej, można zauważyć jak różne bywają doświadczenia mocy i jak istotne jest uważne wsłuchiwanie się w każdą historię osobistą. To w niej możemy znaleźć „magiczne zaklęcia”, gotowe przywrócić sprawczość i chęć działania. „Siła jest warunkowana przeszłością” – pisze Julie Dimond w książce „MOC. Podręcznik użytkownika”4. „Poczucie siły wynikające z historii osobistej może być mocniejsze niż inne rodzaje rangi związane z pozycją społeczną czy rolą w hierarchii.”5
Doświadczenia posiadania siły w różnych momentach i obszarach życia.
Każdy z nas w jakimś momencie swojego życia czuł swoją siłę. Może było to w czasach młodości,
w sytuacjach rodzinnych czy innych szczególnych dla nas okolicznościach. Podczas pracy z pacjentem nad jego mocą ważne jest, żeby uwzględniać i przywoływać jego pozytywne doświadczenia z różnych okresów i obszarów życia. Należy dotrzeć do momentu, kiedy czuł swoją siłę, z którą się identyfikuje. Niejednokrotnie zajmuje to sporo czasu, dlatego, że łatwiej przypominamy sobie sytuacje, gdy potraktowano nas niesprawiedliwie, byliśmy umniejszani czy wzgardzeni. Kiedy stawiamy pytania
o różne doświadczenia, to zawsze pojawia się coś w rodzaju promyka radości: uśmiechu, pełniejszego oddechu, który przenosi pacjenta do miejsca siły.
Kiedy spotkałam się z Panią G, już sama atmosfera naszego spotkania przy łóżku w kącie sali, za zasłonką, świadczyła o tym jak wiele trudności z kontaktem z ludźmi w szpitalu doświadcza pacjentka. Choć z pierwszej rozmowy wynikało, że Pani G. rozumie, że rozmowa z personelem mogłaby pomóc w zorganizowaniu jej życia na najbliższe dni w szpitalu, to strach i wstyd przed personelem był paraliżujący. W kolejnej rozmowie Pani G. przedstawiała swoje argumenty potwierdzające opinię, że trudno jest komunikować się z lekarzami. Chwilę wcześniej poddana była zabiegowi, podczas którego nie potrafiła zastosować się do poleceń lekarza wywołując jego niezadowolenie. Sytuacja była trudna i smutna dla pacjentki, dlatego pozostawała na korytarzu bojąc się wrócić do Sali chorych na czas obchodu lekarskiego. Jednak podczas rozmowy o życiu Pani G. , o jej odwadze i strachu w różnych okolicznościach, okazało się, że pacjentka jest brawurowym kierowcą motorynkowym. Zabranie jej
w świat wyścigów, które urządza sobie jadąc co rano do pracy, zauważenie odwagi w jej spojrzeniu, spowodowało, że Pani G. postanowiła wrócić do sali, by uczestniczyć w rozmowach dotyczących dalszego leczenia. Dla pani G. więc przywołanie w wyobraźni siły, z jakiej korzysta każdego poranka, to uświadomienie jej rangi psychologicznej, która daje realną możliwość funkcjonowania w szpitalu i nawiązania rozmowy z lekarzami.
Choroba w dużej mierze pozbawia nas naszej pozycji społecznej. W szpitalnej piżamie, w sali dzielonej z innymi chorymi stajemy się zwykłym „pacjentem”. W kulturze sukcesu i młodości, chory doświadcza degradacji społecznej – marginalizacji i wyłączenia z życia społecznego i towarzyskiego.
Kiedy spotkałam się z Panem E. w pierwszym momencie obawiał się rozmowy. Wierzył bowiem, że choroba jest jednoznaczna z odrzuceniem społecznym. Miał doświadczenia życiowe potwierdzające, że ludzie nie chcą rozmawiać z chorymi, uważając ich za gorszych, a przede wszystkich głupszych. Pan E. utożsamiał się ze swoją chorobą i niską wartością społeczną ludzi chorujących. W konsekwencji powodowało to u niego strach przed oceną i unikanie kontaktów z innymi ludźmi. Pan E. postrzegał rzeczywistość przez pryzmat uprzedzeń i stereotypów dotyczących traktowania chorych. Nawiązanie relacji z pacjentem wymagało współczucia dla trudnej sytuacji oraz wykorzystania wiedzy, znajomości doświadczeń podważających zasadność jego stereotypowego myślenia. Poszerzenie perspektywy postrzegania świata, wyjście poza stereotypy, pozwoliło pacjentowi pozbyć się strachu przed oceną jego stanu zdrowia i skupić się na jego tożsamości społecznej. Pan E. zaczął opowiadać o swojej pracy zawodowej i dzielić się unikatową wiedzą ekspercką z dziedziny hutnictwa. Podziw terapeuty dla tej wiedzy, ucieszenie się z jego wartości, uświadomienie rangi społecznej pacjenta niemal natychmiast zaowocowały u niego chęcią kontaktu z innymi pacjentami. ”Przez odzyskanie kontaktu z własną siłą przestajemy obawiać się innych. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, stać nas na wielkoduszność i możemy działać w naturalny i swobodny sposób” 5.W przypadku Pana E. ta swoboda i naturalność udzieliły się również pozostałym pacjentom z sali. W trakcie toczącej się jeszcze rozmowy z terapeutą przynieśli słodycze, herbatę i przyłączyli się dyskusji na temat historii lokalnej i własnych dokonań zawodowych. Przywrócenie rangi społecznej jednego pacjenta pozwoliło na moment stworzyć przyjazną atmosferę, dzięki której, być może, łatwiej wraca się do zdrowia.
Miłość i wsparcie.
Miłość, którą otoczeni jesteśmy w ciągu swojego życia zasila nasze działanie i rozwija umiejętność radzenia sobie z cierpieniem. Mówienie o własnych potrzebach, odwaga i spontaniczność w relacjach, którymi niektórzy naturalnie dysponują, często wyrasta z poczucia bycia kochanym. Rozstanie z domem i samotność w szpitalu powodują, że nie pamiętamy o doświadczeniu bycia kochanym i ważnym. Świat relacji zaczyna być zaburzony i zachowania personelu obserwowane
z perspektywy „braku”, oceniane są jako niesprawiedliwe, nieprzyjemne, a nawet wrogie. Brak kontaktu z naszą wewnętrzną siłą pochodzącą z miłości powoduje, że stawiamy się niemal automatycznie wyłącznie na miejscu ofiary. Tak było w przypadku Pani B., która czuła się bardzo źle ponieważ, jak mówiła, pielęgniarki źle się do niej odnosiły, a rodzina poświęcała mało uwagi. Pani B. oceniała sytuację z pozycji niższej rangi nie dostrzegając, że rodzina dzwoniła do niej regularnie, a personel wywiązywał się bez zastrzeżeń ze swoich obowiązków. Uważała, że nie jest nikomu potrzebna. Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać o jej życiu okazało się, że mieszka w „Domu Spokojnej Starości”, gdzie otoczona jest opieką i ma szczególny status najmilszej i najbardziej lubianej mieszkanki tego domu. Pani B. opowiadała o mieszkańcach „Domu Spokojnej Starości”, którzy przychodzili do niej po rady, zapraszali na święta i urodziny. Mieszkańcy osiedla, właściciele pobliskich sklepów znali ją z powodu uśmiechu, którym obdarzała ich na co dzień. Można więc uznać, że Pani B. potrafiła dawać ludziom radość. Docenienie tego, że Pani B. jest radosna i lubiana zachęciło ją do wykorzystania umiejętności nawiązywania kontaktów w szpitalu. Szpital z perspektywy jej wyższej rangi psychologicznej nie był już tak nieprzyjazny. Pacjentka zaprosiła mnie w odwiedziny do „Domu Spokojnej Starości”. Czując na nowo własną wartość mogła zaoferować innym swoje towarzystwo i nawiązać relacje również w szpitalu.
Trudne doświadczenia jako źródło mocy.
Wiele osób czerpie poczucie siły z przeżytych trudnych doświadczeń. Dramaty i tragedie powodują, że nabieramy dystansu oraz wewnętrznej siły wobec pojawiających się kolejnych problemów. Doświadczenia zmagania się z trudami życiowymi mogą sprawić, że łatwiej niż inni rozwiązujemy problemy i nie tracimy „gruntu pod nogami”, gdy, na przykład, zaczynamy chorować. Czasami trudnym historiom towarzyszą przeżycia transcendentne. Rodzi się wtedy szczególny rodzaj siły – siły duchowej, która nie zależy od kultury, rodziny czy świata. „Ludzie z wysoką rangą duchową, żyją na tym świecie, ale nie są z tego świata” [6pisze A. Mindell. Kontakt z siłą duchową zmienia perspektywę. Zaczynamy patrzeć jakby z pozycji siły wyższej działającej we wszechświecie, gdzie wszystko jest właściwe i ma sens. Spotkanie z Panią J. było wyjątkowe właśnie ze względu na siłę duchową, którą posiadała pacjentka. Przyjęta na badania, miała zrozumiałe obawy związane z możliwą chorobą nowotworową. Podobnie jak w wielu innych sytuacjach, tak i teraz, ważne było, by w historii osobistej odszukać taki moment, w którym pacjentka miała poczucie swojej mocy i pomóc jej ją odzyskać, by mogła poradzić sobie w tej trudnej sytuacji. Doświadczenia życiowe, o których mówiła Pani J. były w dużej mierze historiami zagrożenia życia: wypadek samochodowy, który jako jedyna przeżyła, udar mózgu, przedłużająca się śpiączka i pożar domu, w którym zginął mąż pacjentki. Kiedy wróciłyśmy do tych momentów, okazało się, że za każdym razem, gdy rozgrywała się tragedia, Pani J. miała poczucie obecności jakiegoś rodzaju energii, która, jak opowiadała, wyprowadziła ją z płonącego domu i obudziła ze śpiączki. Przeżycia transcendentne mogą być trudne do wyrażenia słowami. Bardziej można je czuć, niż o nich mówić. Dlatego chcąc, by Pani J. świadomie skontaktowała się ze swoją mocą, poprosiłam ją, by milczała i spróbowała przywołać to odczucie, kiedy rozpoznawała obecność energii – czyjejś obecności. Gdy odczucie stawało się wyraźniejsze, na twarzy pojawił się rodzaj napięcia. Przeniesienie uwagi na twarz, pozwoliło uchwycić doświadczenie i określić co dzieje się z ciałem, gdy pacjentka ma doświadczenia duchowe. Nazwanie doświadczeń duchowych, odczucie ich świadomie w ciele pozwoliło pacjentce na tamten moment odzyskać zaufanie i spokój. Dla terapeuty, w pracy z siłą duchową pacjenta duże znaczenie mają jego własne przekonania i dostęp do własnej transcendencji. Uznanie przez terapeutę świata duchowego, wiara w jego istnienie pozwala pacjentowi rozwinąć doświadczenia duchowe i swobodniej z nich korzystać i o nich mówić.
ZAKOŃCZENIE
Świadomość siły i słabości pozwala wyjaśnić wiele zachowań ludzkich. Jak można było zauważyć
w opisywanych sytuacjach, poczucie rangi wpływa na to, jak pacjenci radzą sobie w różnych okolicznościach oraz jak budują relacje z innymi ludźmi. Spotkania z pacjentami w szpitalu Świętego Rocha potwierdziły, że utożsamianie się z własną siłą nie jest łatwe. Najczęściej pacjenci identyfikowali się z brakiem własnej rangi, co wiązało się z trudnymi emocjami i reakcjami. Niektórzy mieli tendencję do tego, żeby doświadczając niskiej rangi poddawać się, pogrążyć w smutku i niemocy. Inni walczyli, lecz nie dlatego, że czuli się silni, ale z powodu poczucia słabości, której nie potrafili zaakceptować. Odnalezienie w tych sytuacjach osobistego „miejsca wewnętrznej mocy” zmieniało perspektywę postrzegania siebie i innych. W konsekwencji tej zmiany można było odzyskać możliwość realnego wpływu na własne życie. Tak jak to było w przypadku Pani G., która odważyła się wrócić do rozmowy z lekarzem, po tym jak przywołała swoje doświadczenie odwagi kierowcy.
Gdy pacjenci odzyskiwali kontakt z własną siłą, łatwiej im było akceptować ograniczenia oraz przyznawać się do błędów. Przykładem tego była historia Pana J., który przyznał, że podjadał
w ukryciu słodycze mimo zdiagnozowanej cukrzycy. Natomiast w historii Pana T., można było zobaczyć, jak świadomość własnej siły sprawia, że stajemy się bardziej wyrozumiali dla innych. Dzięki poczuciu własnej wysokiej rangi Pan T. zaakceptował ograniczenia personelu medycznego- niemożność zapewnienia osobnych sal dla chorych kobiet oraz zauważył swoje możliwości, z których mógł skorzystać w trudnej sytuacji w szpitalu. Poszerzanie świadomości rangi ma więc bezpośredni wpływ na relacje międzyludzkie. Wzrost poczucia własnej wartości pacjentów powodował, że byli bardziej skłonni do nawiązywania kontaktów. Świadomi własnych zasobów zaczynali naturalnie odczuwać chęć dzielenia się nimi z innymi. Niektórzy chcieli obdarowywać swoją radością
i uprzejmością – jak zrobiła to Pani B., gdy przypomniała sobie, ile uśmiechu daje mieszkańcom „Domu Spokojnej Starości”. Inni chcieli dzielić się swoją wiedzą, tak jak to było w przypadku Pana E. – eksperta z dziedziny hutnictwa. Jednak nie tylko siła, ale również słabość i uznanie swoich ograniczeń otwiera na drugiego człowieka. Dzięki akceptacji swojej niemocy bardziej docenia się otaczających nas ludzi. Tak było w przypadku Pana S., który docenił niezwykłą wartość swojej rodziny i otrzymywanej od niej opieki, po tym jak zaakceptował swoje ograniczenia spowodowane chorobą. Jak pisze Julie Dimond: „Kiedy nie mamy tak łatwego dostępu do zasobów, polegamy na kontaktach z innymi, dzięki czemu rozwijamy wrażliwość, łagodność, empatię, umiejętność współpracy oraz odwagę do podejmowania ryzyka.”.7
Praca z poczuciem siły i słabości może mieć zastosowanie w wielu różnych obszarach naszego życia zawodowego i prywatnego. Świadomość tego, ile realnie możemy zrobić i czego potrzebujemy od innych, jest ważna w podejmowaniu wyzwań i budowaniu relacji. Poczucie rangi zmienia się zależnie od okoliczności. Jednak każdy z nas posiada swoją wyjątkową wartość. Przywoływanie i cieszenie się nią poprawia nasze samopoczucie. Dzięki temu nawet w sytuacjach niższej rangi możemy czuć się dobrze ze sobą i z innymi.
1 A. Mindell, „Siedząc w Ogniu” str.24
2 Materiały szkoleniowe dwuletniego studium psychoterapii metodą POP,- Poza Centrum
3 bidem str.43
4 Dimond Moc. Podręcznik Użytkownika, str 32
5 bidem str 53
6 A. Mindell „Siedząc w ogniu” str.56
7 Diamond Moc. Podręcznik Użytkownika, str.72